Pan Franciszek żyje „z zegarkiem w ręku”, dla którego czas ma szczególne znaczenie i w sensie osobistym i zawodowym. Jest dokładny, precyzyjny, nie spowalnia pracy, ale też jej nie przyspiesza. Swój zawód dostał w spadku po ojcu i stał się mistrzem w tej dziedzinie a także przedstawicielem zawodu, który zanika. W stworzonym przez siebie muzeum podziwialiśmy wykonane przez niego zegary .Jednocześnie jest konstruktorem i zegarmistrzem w jednym. Do jego zakładu przyjeżdżają nie tylko klienci ale również inni zegarmistrzowie , którzy nie potrafią poradzić sobie z jakimś problemem. Nie fascynują go zegary nowoczesne , bo jak sam mówi „zegary powinny mieć duszę” Ubolewa nad tym , że nie będzie miał komu przekazać swojej wiedzy. Najważniejszy jest dla niego zegar ratuszowy w Tarnowskich Górach, który ma około 120 lat. Kiedyś go regularnie nakręcał i jak sam mówi, że fascynujące dla niego było wejście na strych , gdzie umieszczony jest zegar i przypatrywanie się jak jest skonstruowany